To nie dla mnie! I tak Bóg mnie nie słyszy!” Z książki tej dowiesz się, jak przezwyciężyc ociężałość, lenistwo, rozproszenia i rutynę oraz przygnębiające wrażenie, że modląc się, tracisz czas. Cześć! Słuchajcie ten artykuł powstał pod wypływem impulsu i nie ukrywam, że jest bardzo bezpośredni i nie owijam w bawełnę. Przeczytacie w nim rzeczy, które prawdopodobnie niektórym się nie spodobają, a rodzice wielu par młodych mnie znienawidzą po tej uważam, że pewne rzeczy trzeba powiedzieć na głos głośno i wyraźnie, bo non stop spotykam się z tym problemem. Czasem nawet może się pojawić rozpacz, cierpienie, wylane łzy i delikatnie mówiąc "ślub nie taki jak Wam się marzy”.Do napisania tego artykułu zmotywował mnie wczorajszy telefon od mojej koleżanki, która wychodzi za mąż. W wielkim skrócie nie tylko Ona, ale wiele par spotyka się z problemem, gdzie rodzice wywołują mniejszy lub większy nacisk odnośnie organizacji ich ślubu. Zaczynając od wizji, miejsca, kościoła, sali weselnej, kończąc na zapraszaniu ciotek, wujków których widzieliście raz w życiu na oczy i zakładaniu welonu na głowę, którego nie chcecie, no bo przecież tak wypada. Orkiestra rockowa? W życiu. Bo wujek nie będzie się cywilny plenerowy? Co? Jaki ślub cywilny. Musi być suknia ślubna z większym dekoltem? Jak ty dziecko się pokażesz w rodzinie. w górach? Nie, bo nikt nie przyjedzie. A to tylko zalążek góry zanim przeczytacie dalej chcę żebyście wiedzieli, że…rozumiem to! Szanuję różne poglądy mniej lub bardziej konserwatywne. Każdy ma prawo wyobrażać sobie ślub inaczej, tylko że ludzie zapominają o jednej bardzo ważnej sprawie…To NIE jest ich ślub. To nie jest ślub Waszego wujka czy nawet Waszych rodziców. Rozumiem to naprawdę, że kochacie swoich rodziców, bardzo prawdopodobne, że być może dostajecie nawet od nich duże wsparcie finansowe i nie chcecie wyjść na niewdzięcznych, więc wychodzicie z założenia, że chcecie żeby innym było dobrze a Wy wmawiacie sobie, “że przeżyjecie” lub że jest to Wam gwarantuję Wam, że to tylko pozory. Wasz ślub to jeden z najważniejszych dni w Waszym życiu, który będziecie wspominać już do końca i nawet jak Wam się wydaje “że przeżyjecie” to po fakcie będziecie mówić “jakbym mogła cofnąć czas to zrobiłabym to inaczej”.Najczęstszym z błędów, które popełniają pary jest zapraszanie ogromnej ilości osób na wesele, których nie chcą zaprosić i zapraszają ich tylko dlatego, że “wypada”. Wiecie jak będzie wyglądać Wasze wesele po godzinie 12 gdy zaprosicie setki gości? Będziecie stać przy drzwiach i żegnać każdego z osobna. Słuchajcie, ale może marzy Wam się ogromne wesele i to jest ok! O ile naprawdę tego pragniecie. Ale proszę przestańcie okłamywać samych siebie jeśli jest inaczej i robicie to tylko dlatego, że tak wypada. Musicie zdać sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy. To jest Wasz ślub i Wasze wesele, a nie Waszych gości. Oni są gośćmi. Wy jesteście parą młodą, która ma mieć ślub taki jak się Wam marzy. Jeśli masz ochotę ubrać czarną suknię ślubną i wciąć ślub na Kasprowym Wierchu to to zrób. Jeśli masz ochotę zaprosić tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół to to zrób i nie zapraszaj osób tylko dlatego, że tak inni pomyślą? Co pomyśli rodzina? To Wasz dzień. Wasza decyzja i nie musicie się nikomu tłumaczyć. To nie jest bycie niewdzięcznym. To nie jest bycie przedstawić sprawę jasno swoim rodzicom?Kulturalnie, ale asertywnie i bez pola do negocjacji. Powiedzcie: “Mamo, tato, kocham Was i szanuję wszystko co dla nas zrobiliście i robicie, ale to jest nasz ślub i chcę żeby było dokładnie tak jak nam się wymarzyło od początku do końca, więc bardzo Wasz proszę nie naciskajcie na nas w żadnej kwestii związanej z naszym ślubem”Nie ulegajcie i bądźcie asertywni w swojej decyzji mimo, że możecie spotkać się z dużą dezaprobatą. Pamiętajcie, że nie robicie nic Kochani, napisałem ten artykuł z jednego prostego powodu. Chcę żeby było więcej ślubów Waszych, Waszych, Waszych wymarzonych. Chcę żebyście wspominali absolutnie każdą rzecz z Waszego ślubu ze łzami w oczach za 10-50 lat. Chcę żeby było mniej ślubów “żałuję, że…”.Bądźcie asertywni, ale nie przestawajcie kochać swoich rodziców, bo mimo różnicy pokoleń i zdań pamiętajmy, że to wciąż nasi rodzice którzy nas kochają i chcą dla nas jak najlepiej <3Ściskam!Michał

Zbuntowała się. Przepadnie 10 tys. zł zadatków dla fotografa, didżeja i na rezerwację sali. Jeśli nie uda się tego odsprzedać innej parze – posypią się kary umowne. Wyjdzie na to, że

Leave a Comment / Poradnik dla kobiet
Niektóre kobiety miewają przed ślubem wątpliwości. Dowiedz się, dlaczego nie należy ich ignorować! Pamiętacie „Uciekającą Pannę Młodą”? Bohaterka grana przez Julię Roberts, która z kościelnych ucieczek uczyniła swój znak rozpoznawczy, to oczywiście skrajny przypadek ślubnej fobii.
To ja już nie wiem, bo to chyba tak: przed ślubem seks to grzech a po ślubie nie, prawda? Ale ja nie kapuję. Co za różnica, czy po ślubie, czy przed? Przecież jak ludzie się kochają (psychicznie), to nie ma różnicy. Pozdrawiam Mała Alcia Droga Mała Alciu. Otrzymałem jeszcze jeden list od siedemnastoletniej dziewczyny, którą mój artykuł o „miłości fizycznej” wstrząsnął. Streszczę go, bo jest długi. Otóż autorka zaznacza najpierw, że jest chrześcijanką, po czym informuje, że ma starszego od siebie o 7 lat chłopaka. – Ja współżyję z moim chłopakiem, bo według mnie to scala nasz związek. Aby być razem, przeszliśmy zbyt dużo i nasza miłość jest głęboka i szczera – pisze. I dalej: – Na to, czy ktoś czuje się „łatwy”, nie ma reguły i nikt, nawet Ty, nie możesz tak pisać. Jeżeli dwoje ludzi decyduje się na taki krok, to biorą odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje i nie robią tego ot tak – przekonuje. Wreszcie sięga po argument z sąsiedniej beczki: – Nawet księża nie zachowują celibatu i nie ma co ukrywać tej prawdy. A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem. Na koniec autorka prosi o przytoczenie fragmentu Pisma Świętego, z którego wynika, że seks jest dozwolony tylko po ślubie. Kochane dziewczyny. Kilkanaście lat temu dziewczyna powiedziała znanemu mi księdzu, że go kocha i chciałaby z nim żyć. – Ale czy ty mnie naprawdę kochasz? – zapytał ów ksiądz. – Taaak – wyszeptała trzepocząc rzęsami. – Ale tak naprawdę mnie? – dopytywał się dalej ksiądz. – Tak – powtórzyła jeszcze żarliwiej. – Skoro mnie kochasz, to znaczy, że chcesz mojego szczęścia, prawda? – ciągnął duchowny. – No tak – potwierdziła zdziwiona. – No właśnie. A teraz pomyśl, co by się ze mną stało, gdybym popełnił tak straszny grzech niewierności wobec Boga. Przecież jestem księdzem. Myślisz, że mógłbym być szczęśliwy przez całe życie wlokąc ze sobą wyrzut sumienia i nie robiąc tego, do czego jestem powołany? A zgorszenie, które bym spowodował? Jak stanąłbym przed Bogiem? Jeśli naprawdę mnie kochasz, to postaraj się, żebyśmy się już nigdy w życiu nie spotkali. Otóż to: miłość to znaczy chcieć dobra dla osoby kochanej. Należałoby więc może ustalić, co to jest dobro? Dorośli nieraz wyliczają: dobro to władza, pieniądze, seks. Te rzeczy mają jednak pewną wadę: trwają chwilę. Niestety, ludzie są mistrzami w robieniu idiotycznych interesów. Gotowi nieraz sprzedać duszę za zgniliznę w pozłacanym pudełku. Nie chcę powiedzieć, że seks jest zgnilizną. O nie, bo wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Ale wszystkim też można się posługiwać źle lub dobrze. Jeśli jesteście odpowiedzialne, nie będziecie karmić niemowlaka kiełbasą i frytkami. – A co złego jest w kiełbasie? – mógłby spytać niemowlak, gdyby był mowlakiem. – Ja przeszedłem zbyt dużo, żeby jej sobie odmawiać – mógłby się upierać. Nie wiesz, mowlaku, co byś przeszedł, gdybyś jednak się dobrał do tej kiełbasy. Dziwicie się, że przed ślubem nie wolno, a po ślubie wolno. A dlaczego nie dziwi was, że studiować może tylko ten, kto zrobił maturę? – No ale ja całe liceum skończyłem i jestem oczytany, więc co, nie wolno mi studiować? A jednak. Ktoś, kto współżyje bez ślubu, jest jak człowiek bez matury, który przyłazi na uczelnię. On może wtedy nawet wysłuchać dwa razy tyle wykładów, co inni, ale dyplomu i tak nie dostanie. Nie czujesz się, Siedemnastolatko, łatwą dziewczyną. W porządku, ale nie chodzi o to, czy się tak czujesz, tylko o to, czy rzeczywiście taką jesteś. I co wynika z Twojej deklaracji, że bierzesz na siebie odpowiedzialność za taki krok? Na czym ta odpowiedzialność miałaby polegać? Że stworzycie dzieciom taki dom, w którym one będą się mogły czuć bezpiecznie, wiedząc, że ich rodzice nie rozejdą się przy byle podmuchu? Gdyby Twój chłopak był odpowiedzialny, nie zawracałby w głowie dziewczynie, która jeszcze nie jest nawet pełnoletnia. Powiem Ci więcej: gdyby Cię kochał, zostawiłby Cię w spokoju, żebyś miała chociaż czas dokończyć naukę. Ale on kocha nie Ciebie, tylko to, co „scala wasz związek”. Wiesz, że małżonkowie zobowiązują się trwać ze sobą nawet wtedy, gdy zniknie uczucie (a zniknie – przynajmniej w tej formie), gdy przeminie uroda, gdy skończy się zdrowie. A wiele jest w małżeństwie sytuacji, w których nie można „scalać związku”. Wtedy dopiero okaże się, co znaczyło pierwsze „kocham”. A fragment o księżach, którzy „nie zachowują celibatu” jest już nawet trochę zabawny. Nikt nie ukrywa, że są takie przypadki, bo księża też grzeszą. Nie rób jednak z przypadków zasady. W dodatku sama przyznajesz, że to grzech, pisząc: „A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem”. Więc jednak uznajesz, że współżycie przed ślubem jest poważnym grzechem. Co zaś do prośby o fragment z Pisma Świętego – proszę uprzejmie. Przytaczam parę tekstów o małżeństwie. Nie jest tam napisane wprost, że nie wolno współżyć przed ślubem, bo w czasach powstawania Biblii było to oczywiste, ale pośrednio można to odczytać. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 List do Koryntian 7,9). Tu mój komentarz: św. Paweł temu, kto „płonie” z powodu popędu, nie dał innej możliwości niż małżeństwo. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża (1 List do Koryntian 7,2). A więc współżycie poza małżeństwem jest rozpustą. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg (List do Hebrajczyków 13,4). A teraz ja mam prośbę: napisz mi, w którym miejscu Biblia mówi, że współżycie bez ślubu jest zgodne z wolą Bożą. Powodzenia.
Urlop Okolicznościowy. Odpowiedzi na 8 częstych pytań! ‍. Urlop okolicznościowy na ślub to możliwość, jaką daje nam Kodeks Pracy. Oprócz ślubu, innymi wyjątkowymi sytuacjami, za które przysługuje urlop okolicznościowy, jest pogrzeb członka rodziny lub narodziny dziecka. Ze względu właśnie na te szczególne sytuacje w naszym
W polskiej tradycji funkcjonuje wiele przesądów i obyczajów, związanych z zawarciem związku małżeńskiego. Niektóre stanowią element samej ceremonii ślubnej, inne dotyczą stroju czy zachowań. W tym wyjątkowym dniu, nawet ci, którzy nie wierzą w przesądy, wola nie spłoszyć szczęścia. Najpopularniejsze przesądy związane ze ślubem! Przedstawiamy kilkanaście najpopularniejszych zabobonów dotyczących zawarcia związku małżeńskiego! Data ślubu - kiedy się pobierać, kiedy nie? Mówi się, że miesiąc, w którym ma odbyć się ślub, powinien mieć w nazwie literkę „r”, co wróży trwałość i harmonię w małżeństwie. Najszczęśliwszy okres na ślub to święta Bożego Narodzenia, Wielkanocne oraz karnawał. Czas adwentu i wielkiego postu to nie najlepszy moment, ale jeszcze gorszy to maj oraz listopad. Zdecydowanie najgorsze na ślub są... Walentynki! Co do dni tygodnia tradycja mówi: Poniedziałek – zdrowie Wtorek – bogactwo Środa – najlepszy dzień Czwartek – straty Piątek – cierpienia Sobota – na dwoje babka wróżyła. Godzina złożenia przysięgi małżeńskiej powinna być okrągła, np. 15:00. Dobrze wróży na przyszłość zorganizowanie ślubu w kościele, w którym była chrzczona panna młoda. Jak wygląda szczęśliwy strój? Każda panna młoda w dniu ślubu powinna mieć na sobie: coś białego – to znak czystości uczuć, coś niebieskiego – ma zapewnić wierność małżonka, coś nowego – gwarantuje dostatek, coś starego – zapewnia wsparcie krewnych i przyjaciół, coś pożyczonego – gwarantuje życzliwość nowej rodziny, Przesąd mówi również, że na ślub nie należy wkładać nic różowego, ponieważ ten kolor przyniesie pecha młodej parze. Nie należy zakładać przed ślubem sukni ślubnej, aby się pochwalić, a na pewno nie może jej zobaczyć pan młody! Panna młoda nie powinna dawać swojej sukni do przymierzenia siostrom, gdyż grozi to ich staropanieństwem. Dostatek w małżeństwie zapewni sobie, kiedy umieści w bieliźnie kryształek cukru oraz okruszek chleba, a do pantofelka włoży grosik. Nie powinna natomiast własnoręcznie szyć swojej sukni. Welon najlepiej, żeby zakładała druhna – panna. Buty panny młodej powinny stać na parapecie, co najmniej dzień przed ślubem, aby mogło wejść w nie szczęście. Zszywanie podartego ubrania ślubnego wróży łzy i nieszczęście, dlatego gdy zdarzy się wypadek tego typu, lepiej spiąć agrafką. W pełnym ubiorze ślubnym panna młoda nie powinna przyglądać się w lustrze. Należy unikać przymierzania obrączek przed ślubem. Bukiet ślubny może składać się z dowolnych kwiatów, oprócz róż. Kwiaty te mają bowiem kolce… Natomiast pan młody, aby zapewnić dostatek swojej przyszłej żonie, powinien trzymać w kieszeni garnituru jakieś pieniądze. Najpopularniejsze tradycje i zwyczaje weselne - znasz je? Jak zachowywać się w trakcie ceremonii? W kościele należy przekroczyć próg prawą nogą, a do ołtarza przemierzać z uśmiechem na ustach. Jeżeli w trakcie uroczystości panna młoda uroni łzę, to oznacza, że nie będzie w małżeństwie płakać z powodu męża. Gdy obrączki upadną na podłogę, nie wolno ich samemu podnosić. Powinien to zrobić jedynie ksiądz lub ministrant. Przy wkładaniu obrączki na palec pana młodego należy uważać, żeby nie wkładać na serdeczny palec – wróży to zdradę. Panna młoda powinna również uważać, aby jej partner nie wsunął jej obrączki do samego końca palca, oznaczałoby to, że to właśnie on będzie rządził w małżeństwie. Na koniec ceremonii zaślubin pan młody powinien złożyć swej żonie na ustach pocałunek – co zagwarantuje jego wierność. Jeżeli para młoda przekręci lub pomyli słowa przysięgi to …. bardzo dobrze ! To wróży szczęście. Po wyjściu z kościoła młodzi obsypywani są przez gości ryżem i monetami, by we wspólnym życiu niczego im nie zabrakło. Tradycja mówi, że kto z nich uzbiera więcej monet, będzie w przyszłości zarządzał domowym budżetem. Pierwsze życzenia parze młodej powinien składać mężczyzna. Na co uważać podczas wesela? Na progu domu weselnego nowożeńcy witani są najczęściej przez rodziców chlebem i solą. Pan młody powinien przenieść pannę młodą przez próg domu weselnego, co zapewni jej lekkie życie. Po toaście za zdrowie i pomyślność, nowożeńcy rzucają za siebie puste się rozbiją, czekają ich lata szczęśliwego i dostatniego życia. Im więcej szkła stłucze się w trakcie ślubu, tym szczęśliwsze będzie życie pary młodej. Pierwszy taniec na parkiecie należy do młodej pary. W jego trakcie nie mogą pomylić kroków, gdyż oznaczałoby to, że we wspólnym życiu też nie będą iść zgodnym krokiem. Jak wybrać świadków? Przesądy ślubne dotyczą również świadków. Świadkiem może być osoba stanu wolnego. Druhna panny młodej nie może być w dniu ceremonii w ciąży. Świadkami na ślubie nie powinna być para, np. swoich przyjaciół, bo to przyniesie im pecha i pewnie nie będą razem. Para, bowiem tylko raz powinna stawać razem przed ołtarzem - na własnym ślubie. Zobacz więcej na temat organizacji ślubu i wesela!10 największych ślubnych wpadek - ups!DJ, czy orkiestra? Co będzie lepsze na weselu?Najwspanialsze piosenki na wesele - przy tych propozycjach każdy będzie się świetnie bawił!
A co z zakupem wspólnego mieszkania przed ślubem? Kredyt hipoteczny przed ślubem. Decyzja o zaciągnięciu kredytu hipotecznego przed ślubem jest zapewne deklaracją potwierdzającą mocne więzi łączące narzeczonych, ale urzeczywistnienie tej decyzji nie należy do łatwych. Bez większych problemów banki udzielają kredytów na zakup Mówi się czasem, że seks jest dopełnieniem miłości. A że przed ślubem ludzie się kochają, to też uzasadnione jest, by podejmowali – w imię tej miłości – współżycie. Tym bardziej, jeśli są przekonani, że oczekiwana chwila ślubu tuż-tuż. Stop! Czy oby na pewno oczekiwana? Jeśli podejmujesz współżycie przed ślubem – to czy oby na pewno wyczekujesz chwili ślubu? Co ślub takiego Ci da, na co byś tak teraz miał (czy też miała) oczekiwać? Na co czekasz, jeśli… nie czekasz? Rozsądni rozpoczynają budowę domu od stawiania fundamentów Współżycie z pewnością jest dopełnieniem miłości. Zanim jednak podejmie się decyzję uzupełnienia brakujących jej fragmentów, warto się zastanowić, czy oby na pewno już tylko takiego dopełnienia jej potrzeba. Czy oddane jest już wszystko, co winno się ofiarować, a na tej górze, co ją tak śmiało nazywać chcemy „górą miłości”, brakuje już tylko wierzchołka. Warto dobrze sprawdzić, czy niższe, fundamentalne warstwy wykonane są z solidnej skały. By nie okazało się przypadkiem, że seks jest tylko dopełnieniem sterty nierozwiązanych problemów, a dorzucenie kolejnego nie sprawiło, że nasza wspaniała góra sromotnie runie. Seks sam w sobie może być bowiem problemem – to po pierwsze. A po drugie – jeśli nawet jeszcze nim nie jest, to łatwo się stanie, jeśli nie potrafi się rozwiązywać innych, prostszych problemów. Pobież za darmo: Pierwszy rozdział mojej książki: Cierpliwości, mój mały! Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem » e-booka: Ojcostwo – męskość, która zachwyca » Jeszcze nie jesteście małżeństwem i pewności nie ma, czy nim będziecie Ze współżyciem przed „tuż-ślubem” jest jeszcze jeden problem. Dopóki nie dane nam będzie usłyszeć skierowanych do nas słów: „co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”, dopóty nie mamy tak naprawdę pewności, czy ta osoba, z którą teraz jesteśmy, będzie naszym małżonkiem. Doprawdy wiele może się jeszcze wydarzyć nawet po ostatnich zapowiedziach. Gotowość oddania to nie to samo, co faktyczne oddanie. Ślub zmienia wszystko! A przynajmniej bardzo wiele. Dopiero po uroczystym i publicznym wypowiedzeniu słowa „tak” odczuwa się tak naprawdę wagę składanej obietnicy. Doświadczyłem tego osobiście jeszcze sporo przed własnym ślubem, stając się członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Nigdy specjalnie nie miałem pociągu do alkoholu i nie sprawiało mi problemu odmawianie jego picia. Byłem prawie abstynentem i wydawać by się mogło, że Krucjata do niczego nie była mi potrzebna. Jednak dopiero po podpisaniu deklaracji członkowskiej, która zobowiązywała mnie do całkowitej wstrzemięźliwości od alkoholu, odczułem faktycznie ciężar tej życiowej decyzji. Przed oczami stanęły mi wszystkie możliwe sytuacje, w których powszechnie „należy” się napić, a które teraz zdawały się być nie do przezwyciężenia. Przez moment czułem się nawet przytłoczony koniecznością wypowiadania słów „nie piję”. A przecież wcześniej nie miałem z tym żadnego problemu? Moje obawy miały jednak swoje uzasadnienie. Moja wierność decyzji, którą podjąłem, stała się jawnym wyzwaniem dla otoczenia. Słowa „nie piję” nie brzmiały już odtąd jak przejaw chwilowej zachcianki czy kaprysu. Słowa te nabrały mocy jawnego sprzeciwu wobec przymusu picia. Sprzeciwu nie epizodycznego, nie uzależnionego od nastroju czy chęci, ale trwałego i niezmiennego. Ci, którym nie było to na rękę, zaczęli czyhać na moją słabość i upadek. Wówczas dopiero doświadczyłem smaku wierności raz danemu słowu. Chcąc nie chcąc, znalazłem się w jednym szeregu z tymi, którym pić już nie wolno. I nie mniej niż im zaczęło mi poważnie zależeć na tym, by przymus picia stał się już tylko wspomnieniem. Ślub nie tylko zmienia sytuację wokół nas (w szczególności sytuację naszych rodzin). Ślub również (a może przede wszystkim) zmienia nasze wewnętrzne nastawienie. Kończy się bowiem okres wahań, decyzja zapadła, wybór został dokonany. Już jest łatwiej w pełni się zaangażować. A to budzi poczucie bezpieczeństwa i zaufania, ogromnie ważnego we współżyciu seksualnym, a zwłaszcza tym pierwszym. To tak jak z zakupem jachtu (powiedzmy, że każdy z nas wie, jak to jest). Dopóki go nie kupimy, a tylko pływamy nim na próbę, to nie mamy motywacji, by o ten jacht się troszczyć. Zawsze przecież można z niego zrezygnować i kupić inny. Lecz jeśli już wydamy całe oszczędności, by go nabyć i wypłyniemy na pełne morze, wówczas dokładamy wszelkich starań, by utrzymać go w jak najlepszym stanie. Zbyt wiele mamy wówczas do stracenia. Zapraszam do subskrypcji Newslettera Gotowość do podjęcia decyzji to nie to samo, co podjęta decyzja Aby miłość oblubieńcza była pełna, niezbędne jest zobowiązanie. Zobowiązanie do troski, wierności, do uczciwości. Niektórzy powiadają nawet, że owo zobowiązanie jest wręcz istotą miłości. Seks natomiast jest wyrazem tej miłości. Współżycie z kimś powinno być jednoznaczne ze stwierdzeniem, że się tego kogoś kocha. I to kocha miłością największą, najbardziej pełną, bo i współżycie seksualne jest najgłębszą formą bliskości fizycznej. Skoro zatem seks jest wyrazem miłości pełnej, której istotą jest zobowiązanie, to bez tego zobowiązania, a tak jest przed ślubem, gdy „pływa się jachtem na próbę”, seks nie jest wyrazem miłości. A już na pewno nie jest wyrazem miłości pełnej, bo brak w niej jej istoty – zobowiązania. Ale czy w ogóle można mówić o miłości niepełnej? Czy jakakolwiek rzecz pozostaje w dalszym ciągu sobą, jeżeli pozbawi się ją jej istoty? Czy samochód, z którego wyjmie się cały środek, w dalszym ciągu pozostaje samochodem? A może jest to już tylko karoseria? Wiem jedno. Jeżeli seks ma być wyrazem miłości pełnej, to przed ślubem nigdy tego nie wyrazi, bo brak tu jest ciągle zobowiązania. A jeśli nie wyraża tego, co wyrażać powinien, to jest on najzwyklejszym w świecie oszustwem. Tak samo jak słowami kłamać można i ciałem. Zapraszam do subskrypcji Newslettera Jeśli do ślubu zostało niewiele, to… tym bardziej warto poczekać Naprawdę? To już niedługo? No to szkoda zaczynać przed ślubem! Szkoda całego tego czasu, kiedy czekaliście. Teraz, gdy zostało już tak niewiele, gdy jest już tak blisko, tuż-tuż… Szkoda! To nie byłoby to. Warto podjąć jeszcze trochę trudu, by później móc świętować radość doczekania i mieć z tego faktu ogromną satysfakcję. Warto zachować czar pierwszego razu na noc poślubną. Uczynić ją czasem wyjątkowym, specjalnym, wręcz przełomowym. Czasem wyczekanym, wytęsknionym, wymodlonym… Dlaczego noc poślubna nazywana jest „nocą”, a nie „godziną”, czy wręcz „piętnastoma minutami”? Odpowiedź jest prosta: bo to pierwszy raz, bo szlaki tu nieprzetarte, bo wszystko tu nowe, a każdy krok naprzód zachwyca i olśniewa dotychczas nieznanym pięknem. Bo to w końcu „ta noc”! Kolejne nie będą już takie. Po cóż kolejną (więc bardziej zwykłą) mieć w tę niecodzienną i przez to niezwykłą – noc poślubną? Po co? „To piękne, że kochasz dziewczynę albo że kochasz chłopca. Ale nie niszcz tego. Zachowaj to uczucie w czystości. Zachowaj swoje serce dziewiczym. Zachowaj w czystości swoją miłość, byście w dniu waszych zaślubin mogli dać sobie nawzajem coś naprawdę pięknego […] – radość czystej miłości.” (Matka Teresa z Kalkuty) Strzeżmy zazdrośnie tej chwili. Strzeżmy, byśmy mogli po latach z wymownym błyskiem spojrzeć ukochanej osobie w oczy i bez słów podziękować za wniesiony dar dziewictwa. Strzeżmy, byśmy kiedyś przy cieple kominka, tuląc do serca najdroższego nam człowieka, mogli wspominać uroki pierwszej, wyczekanej nocy. Strzeżmy, bo warto! Bo są perły, które tylko raz można ujrzeć, nim morze miłości na zawsze je pochłonie. – Sylwester Laskowski Pobież za darmo: Pierwszy rozdział mojej książki: Cierpliwości, mój mały! Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem » e-booka: Ojcostwo – męskość, która zachwyca » Majątek nabyty przed powstaniem wspólności majątkowej małżeńskiej, czyli co do zasady – przed ślubem, nie wchodzi do tej wspólności po ślubie (art. 33 pkt 1 kodeksu rodzinnego i
Maja ma 30 lat, Karol 35. Rozstali się przed tygodniem. Powód był jeden. Karol kategorycznie obwieścił jej, że nie ma zamiaru brać ślubu. Ani za miesiąc, ani za rok. "Ślub to nie dla mnie" - uciął kolejną dyskusję, a Mai zapaliła się już na dobre czerwona lampka. Ich oczekiwania wobec życia okazały się na tyle odmienne, że nie ma sensu kontynuować relacji dalej. Maja załamuje ręce. To już trzecia poważna relacja w jej życiu, gdzie mężczyzna po kilku latach związku, zamiast pierścionka, wręcza jej garść zimnych słów. Pierwszy powiedział, że jednak kocha swoją eks. Drugi - że chce się jeszcze wyszaleć. Trzeci (Karol właśnie), że "instytucja małżeństwa nie jest dla niego". Co jest nie tak z tymi facetami? A może to ze mną coś nie gra? To pytania, jakie zadaje sobie Maja podczas naszej rozmowy. Początkowo mówi, że większość jej znajomych jest już po ślubie, tylko ona ma pecha. Potem jednak, gdy głębiej analizuje znajome związki, zauważa, że sporo koleżanek, tak jak ona, ciągle, mimo dobiegającej trzydziestki lub czterdziestki nazywa swojego partnera per "chłopak" czy "narzeczony", a nie mąż. Amerykańska psycholog, dr Valerie Golden z Columbia University’s Medical School, zauważa, że w istocie istnieje pewien typ ludzi, który bardzo późno (a czasem wcale) dojrzewa do poważnego związku i decyduje się na zaślubiny. Golden podkreśla, że choć to głównie mężczyźni, ale też i pewna część kobiet, robi wszystko, by uniknąć ołtarza. Przeprowadzone przez nią badania wskazały kilka najpopularniejszych powodów, dla których ludzie wybierają życie bez formalizacji związku. Warto się z nimi zapoznać, bo jak twierdzi badaczka, te typy niemalże na pewno ślubu z nami nie wezmą. Kocha swoją eks Takich mężczyzn, jak pierwszy partner Mai, wcale nie jest tak mało. Niektórzy psycholodzy twierdzą, że mężczyźni zakochują się często bardziej namiętnie, obsesyjnie. Często jak już ich dosięgnie strzała Amora, tracą rozum. Odrzucony mężczyzna może usiłować załatać ranę w sercu innym związkiem, ale wtedy i tak jest w nim jakby nieobecny. Ciągle wszystko przypomina mu o eks, smutnieje, ilekroć dzieje się coś, co ma z nią związek. Często też do niej dzwoni, gotowy zawsze jej pomóc i wspierać. Na Facebooku lajkuje każde jej zdjęcie, a gdy dowiaduje się, że ma chłopaka, upija się do nieprzytomności z żalu. Zdezorientowanej nowej partnerce może tłumaczyć, że to minie, że to rozżalenie, nic wielkiego. Prawda jest jednak taka, że dopóki jego rozdział z eks na dobre nie zostanie zamknięty, zaakceptowany wewnętrznie i przeżyty - szanse na ślub z nową partnerką i udane życie z nią - są bliskie zeru. Czasem mężczyźni potrzebują więcej czasu, by stanąć na nogi. Warto dać im ten czas na odżałowanie tamtych krzywd i przebaczenie. Ale jeżeli mijają lata, a on cały czas uporczywie sprawdza, co u niej słychać - miej się na baczności. Ma "fobię związkową" Wolność ceni bardziej, niż związek. Wręcz obsesyjnie usiłuje podkreślać swoją niezależność. Na przykład nie wyobraża sobie jechać z tobą na wakacje albo żebyście ze sobą zamieszkali. Zawsze płaci tylko za siebie. Nie uwzględnia cię w swoich planach ani nie liczy się z tym, jakie masz swoje. Nie jest zainteresowany dbaniem o komfort partnerki. Bycie z takim mężczyzną to trochę jak bycie samemu z atrakcjami od czasu do czasu. Nadzieja, że któregoś dnia on nagle zrozumie, że podstawą zdrowej relacji jest wspólne dbanie o związek - jest niestety naiwnością. Szuka niedoścignionego ideału Tacy mężczyźni dobiegają często 40-tki, nawet 50-tki i mawiają, że jeszcze nie poznali swojego ideału. Kobieta jest dla nich jak kryształowy wazon - musi być pozbawiona skazy czy rysy, żeby się na tyle spodobać, aby on się zakochał. Mają tendencje do bardzo szczegółowego, drobiazgowego przyglądania się kobietom. "Zbyt pulchne kolana, za wąskie stopy, zbyt natarczywy ton głosu, nie dość dobrze zdana matura, popełnienie błędu językowego". Powody odrzuceń bywają kosmiczne, bo tak naprawdę te "wyliczanki wad" są tylko wymówką. W istocie mężczyźni szukający ideału to zazwyczaj zakompleksione osoby, które w ten sposób chcą podreperować swoje ego. Często lata zajmuje im uświadomienie sobie, że żadna kobieta na świecie, nawet Miss Świata z mózgiem Einsteina nie wyleczy go z niskiego poczucia własnej wartości, może jedynie tymczasowo go wzmocnić. Nie ma co się też łudzić, że on przy nas się zmieni, przestanie być tak drobiazgowy - praktyka pokazuje, że często nawet psychoterapia może nie pomóc, a człowiek całe życie będzie z niezadowoleniem kręcił nosem, żyjąc w iluzorycznym świecie swoich fantazji. Często mężczyźni szukający ideału mają tendencje do zakochiwania się w kobietach nieosiągalnych, niedoścignionych, idealizując je. Gdy jednak w końcu zdobywają taką kobietę, ich entuzjazm gwałtownie opada - bo przecież ideały nie istnieją. Jest uwikłany w relacje rodzinne Nie ma w swoim sercu miejsca na miłość i poważny związek, o małżeństwie nie wspominając. Dlaczego? Pozornie wolny, może być jednak uwikłany w pozazwiązkowe relacje - na przykład w relacje ze swoimi rodzicami lub dziećmi. Często tacy mężczyźni początkowo wzbudzają zainteresowanie i czułość. Która z nas nie chciałaby, żeby jej partner był "rodzinny"? Z czasem jednak okazuje się, że jego przestrzeń całkowicie pochłaniają inne role życiowe - przykładowo rola syna, brata, ojca. Na rolę męża nie starczy mu już czasu. W przeciwieństwie do wcześniejszych przykładów ten wcale nie jest niedojrzały - wręcz przeciwnie. Być może całe życie musiał się kimś opiekować, zajmować, brać odpowiedzialność. Teraz wydaje mu się, że bez niego świat stanie na głowie, a jeśli nagle przestanie być oparciem - rozczaruje i zawiedzie bliskie mu osoby. Nie chcąc mieć poczucia winy, poświęca swoje szczęście (i niestety twoje), by zadowalać potrzeby rodziny. Do takiej osoby można dotrzeć, podpierając swoje argumenty także opiniami jego przyjaciół czy dalszej rodziny. Posłucha, jeśli pokaże mu się, co robi, do czego to prowadzi oraz jeśli ktoś inny, ważny, także zauważy jego problem. Psychoterapia/coaching/podesłane mu teksty psychologiczne mogą również bardzo otworzyć oczy. Jest wiecznym chłopcem Ten typ człowieka z kolei, w przeciwieństwie do poprzedniego, raczej nie wykazuje się nadodpowiedzialnością. Wręcz przeciwnie może dobiegać 60-tki, a nadal mieć w sobie chłopięcość. Początkowo to nawet urocze. Taki mężczyzna niejednej kobiecie potrafi zawrócić w głowie swoją nonszalancją, beztroską, spontanicznością. Jest jak dziecko, kobieta chce instynktownie się nim zaopiekować, nie potrafi się gniewać. Mały chłopiec jest egoistą, ale pełnym wdzięku, więc wiele mu się wybacza. Przez miesiące, a nawet lata można nawet przymykać oko na jego niechęć do angażowania się - z nadzieją, że przecież w końcu jego dojrzała część osobowości musi dojść do głosu. Czy musi? Niekoniecznie. Typ wiecznego chłopca chce czuć się dzieckiem cały czas. Takie osoby raczej nie dojrzewają, albo robią to bardzo późno. U podłoża bycia wiecznym chłopcem często stoi wychowanie przez nadopiekuńczych rodziców, egocentryzm, narcyzm. Albo przeciwnie - tragiczne dzieciństwo, które zaowocowało emocjonalnym "utknięciem" w wieku wczesnoszkolnym. To osoby, które całe życie kokietują innych w ten sposób, osiągając korzyści. Nie nadają się do związku, bo nie chcą odpowiedzialności, nie chcą zmagać się z ograniczeniami, nie chcą poważnego życia. Wolą zabawę, beztroskę, szaleństwo. Często przeżywa się z nimi gorące wakacyjne romanse, szalone przygody. Kiedy jednak przychodzi do życia w szarej rzeczywistości, wieczni chłopcy po prostu znikają jak duchy. Gdy "winę" ponosi kobieta Nie byłoby prawdą stwierdzenie, że tylko przez tych pięć powodów mężczyźni na myśl o ślubie z nami uciekają gdzie pieprz rośnie. Równie częstą przyczyną niechęci do ślubu jest sama kobieta i jej zachowanie - uporczywe, męczące lub zimne i nieprzystępne. Kiedy w relacji, zamiast szczerego rozmawiania o problemach, pojawia się gra w zgadywankę "co mój partner miał na myśli", to często jest to równia pochyła w kierunku rozpadu związku. Bez względu na to, jak długa droga przed nami do małżeństwa, kluczowe jest dbanie o związek. A o związek najlepiej się troszczyć poprzez wnikliwe przyglądanie się nie tylko partnerowi, ale przede wszystkim sobie. Temu, co my możemy polepszyć w relacji, czym ona jest dla nas, jak my się w niej czujemy i ile w nią wkładamy. Przy niekorzystnym bilansie - nie bójmy się szczerze porozmawiać. Czasami emocjonalny rozpad związku można naprawdę przeoczyć, a wtedy skutki mogą być opłakane. Źródło:
Jeśli ludzie przed ślubem nie są przygotowani do tych ról – po ślubie też nie będą w stanie tych ról wypełnić. Ślub to nie magia, to samo życie. To uwieńczenie okresu przedślubnego, gdzie dwoje ludzi powinno już wiedzieć, iż prawdziwie się kochają i są gotowi na realizację swojego powołania jako męża, ojca, żony, matki.
Jestem młodą dziewczyną, która już popełniła błąd rozpoczęcia współżycia przed ślubem. Dlaczego więc tu piszę? Bo wiem jak to wygląda od zaplecza i chcę podzielić się z wami trudnościami, które pojawiają się po rozpoczęciu współżycia przed ślubem. Ja i mój chłopak rozpoczęliśmy współżycie po 8 miesiącach związku, wtedy wydawało nam się, że jest to takie fajne i dorosłe, że to naturalna kolej rzeczy, że prędzej czy później byśmy to robili. Po kilku latach spoglądam na to trochę inaczej. Pierwszy rok "po" był okropny. Nie mogliśmy się od siebie odkleić i nie było to wcale takie fajne, jak mogłoby się wydawać. Z moich obserwacji z naszego związku oraz związku moich znajomych wynika, że zawsze po rozpoczęciu jakiekolwiek aktywności seksualnej pojawia się niezdrowe wręcz toksyczne "przyklejenie się do siebie". Gdzie on tam ja, gdzie ja tam on. Nie było czasu na własne przemyślenia, na własne zajęcia i może nie byłoby to złe, gdyby nie fakt, że nie potrafiliśmy ze sobą spędzać czasu i skupialiśmy się tylko na sobie. Dopiero z czasem przyszło przeświadczenie, że to Bóg jest najważniejszy, iż chodzimy do spowiedzi raz w miesiącu i nie robimy nic z tym, aby zwalczyć grzech jest zwyczajnie niepoprawne i "chore". Ogromne było też poczucie winy. Po każdym stosunku bądź jakichkolwiek innych kontaktach, pojawiały się moje łzy, wspólne obwinianie samego siebie. Jest to na tyle specyficzny grzech, który może sprawić, że mimo tego iż Bóg kocha Cię tak samo bez względu na wszystko, to ty sam zaczynasz kochać siebie coraz mniej i coraz mniej miłości "odbierasz" od Pana Boga. Najgorsze były momenty przepełnione poczuciem winy i niegodności oraz te myśli : "Nie będę śpiewać religijnych piosenek, bo Bóg ich ode mnie nie chce" "Jak mam się modlić do Boga, skoro przed chwilą tak mocno zgrzeszyłam". Te myśli są paskudne, ale nie są prawdziwe! Bóg zawsze chce naszej modlitwy, chce naszego śpiewu, chce abyśmy do Niego powrócili. Jak mówił papież Franciszek - Bogu nigdy nie znudzi się przebaczanie nam, lecz to nam może znudzić się proszenie o przebaczenie. Jako iż nie udało nam się jeszcze zupełnie pokonać grzechu, pragnę napisać o sposobach walczenia z tym, o których nie wiedziałam na początku mojego związku, a być może dzięki nim nie musiałabym walczyć z tak ciężkim grzechem jakim jest nieczystość. Przede wszystkim musicie się razem modlić. Kiedyś mój ksiądz z parafii powiedział mi, że małżeństwo tak samo jak i życie zakonne i kapłańskie mają służyć zbliżeniu się do Boga. Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, ale przecież to faktycznie o to chodzi. Dzięki miłości do męża, do dzieci, dzięki wspólnej "współpracy", dbałości o czystość, o systematyczność sakramentalną, dzięki wspólnej modlitwie mamy się zbliżać do Boga, mamy walczyć o zbawienie. Więc wspólna modlitwa w związku, to początek, to jeden z fundamentów związku, bo jeżeli nie nauczycie się tego w okresie przed narzeczeńskim bądź narzeczeńskim, to nie nauczycie się już tego w małżeństwie. Będzie to bardzo, bardzo trudne. Musicie też umieć ze sobą rozmawiać, o rzeczach najważniejszych - z delikatnością i zrozumieniem, ustępując z szacunkiem drugiej osobie, jeżeli w dyskusji ma ona lepsze argumenty. Jest to trudne, ale nie jest to niemożliwe. Sama serdecznie wam polecam napisanie wspólnej modlitwy, która będzie wasza, w którą włożycie całe swoje serce i będziecie się codziennie nią wspólnie modlić. Jeżeli o coś się pokłócicie musicie o tym poważnie porozmawiać, wytłumaczyć to sobie i przede wszystkim wybaczyć. Teraz wiem, że gdybyśmy od początku wspólnie się modlili, potrafili otwarcie rozmawiać i dbali razem o sakramenty, to życie w czystości byłoby możliwe. I nie jest to prawda, że jak ktoś nie zrobi tego teraz, to zrobi to tak czy siak później. Życie w czystości jest możliwe. ale należy pamiętać też o tym, że czystość jest wielkim błogosławieństwem. więc należy dziękować Panu Bogu za każdy dzień przeżyty w czystości. Słowa, które zawsze podnoszą mnie na duchu: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia!" Mam nadzieję, że moje świadectwo się przyda, mimo tego że nie jesteśmy małżeństwem, to mogliśmy trochę opowiedzieć o walce z nieczystością. Może dzięki moim słowom i wskazówkom ktoś z was uchroni się przed popełnieniem tego błędu.
Strach przed wizytą u ginekologa. Rutynowo 2 dni przed wizytą należy wstrzymać się od współżycia. Jeżeli wizyta nie jest pilna, to proszę zmienić termin i nie współżyć na dwa dni przed badaniem. Jeżeli wizyta nie jest pilna, to proszę zmienić termin i nie współżyć na dwa dni przed badaniem.
Myślę, że to moje doświadczenie i świadectwo da coś do myślenia tym, którzy pytają, dlaczego nie współżyć przed ślubem. Być może pomogę komuś podjąć decyzję… Mogę tylko przestrzec przed zgubą i modlić się o jasność myśli oraz trafność decyzji dla Was wszystkich. Miłujcie się, 1/2007 Rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, ale studia Kasi i mój długo utrzymujący się stan bezrobocia nie pozwalał nam na podjęcie jakichkolwiek działań, by przyjąć sakrament małżeństwa. I tak sobie żyliśmy, korzystając z uciech cielesnych, nie dostrzegając „nowotworu”, który nas niszczył… Narastające spory tłumaczyliśmy sobie tym, że życie to nie sielanka. Kłóciliśmy się, a zaraz potem się „godziliśmy” – i tak egzystowaliśmy w błędnym kole, nie dostrzegając naszego pracy wymusił na mnie przerwanie studiów zaocznych i odbycie służby wojskowej. Sytuacja rodzinna i finansowa Kasi zmusiła ją natomiast do podjęcia pracy. Znalazła etat barmanki. Wcale mi to nie odpowiadało, bo wiedziałem, że praca nocą, wśród luzackiego, podpitego towarzystwa, szczególnie mężczyzn, nie będzie miała dobrego wpływu na moją „połówkę” – ale nie miałem wyboru i musiałem to zaakceptować. Kiedy byłem w wojsku, widywaliśmy się średnio raz w miesiącu (dzieliło nas 150 km), a nasze uczucie zamiast kwitnąć, zaczęło chyba usychać. Moje życie kręciło się wokół służby, a moja Kasia, mając sporo wolnego czasu i szerokie pole do popisu, poszerzała znajomości, szczególnie wśród mężczyzn, którzy chcąc zyskać jej sympatię i uznanie, stosowali przeróżne chwyty; wpadła w wir życia towarzyskiego i zaczęła zmieniać swoje poglądy na życie, na innych, na razu przyjechałem do domu na przepustkę. Nie mogłem się doczekać spotkania ze swoją ukochaną. Niestety, sprzeczki nas nie oszczędziły. Usłyszałem coś, czego nie spodziewałbym się usłyszeć w tym momencie… Po czterech latach bycia razem moja Kasia stwierdziła, że nie jest pewna, czy to ja jestem tą osobą, z którą chce iść przez całe życie. Początkowo jakoś to do mnie nie trafiało; próbowałem dojść do sedna sprawy, ale nic nie mogłem osiągnąć. Zapytałem, co dalej, i usłyszałem: „bądźmy razem jeszcze przez jakiś czas, ale nie wiem, co dalej, niczego nie obiecuję”. Miałem wrażenie, że sufit spadł mi na głowę. Próbowałem stawiać sprawę na ostrzu noża, by wymusić konkrety, ale znowu nic nie osiągnąłem. Przepustka się kończyła i musiałem wracać do służby, więc dla dobra sprawy dałem jej czas do namysłu – do swojej następnej po miesiącu wróciłem, odczułem wielką obojętność Kasi wobec mnie. Nie umiałem zaakceptować takiego stanu rzeczy, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce. Zagroziłem rozstaniem. I co? Nie usłyszałem sprzeciwu… Świat mi się zawalił! Ona pozostała w swoim wirze życia, a ja, zdruzgotany, wracałem do szarej wojskowej rzeczywistości.
Podejmując decyzję, czy uprawiać seks przed ślubem, należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Jednym z ważnych czynników jest potencjał konsekwencje utraty dziewictwa przed zawiązaniem węzła. Chociaż niektóre osoby mogą nie odczuwać żadnych negatywnych skutków, inne mogą borykać się z skutkami emocjonalnymi

Cześć, tu Wasza Domi! Często powtarzam moim parom, by śmiało korzystali z mojego doświadczenia w branży ślubnej. Może to być polecenie dobrej makijażystki, odpowiedniego muzyka, spisaniu wspólnie harmonogramu całego dnia…dziś jednak chcę podzielić się z Wami czymś jeszcze 😊 tu szczególnie zwracam się do przyszłych Panien Młodych : Czego nie należy robić tuż przed ślubem? eksperymentowanie z nową fryzurą lub kolorem (zawsze słuchajcie swojej intuicji!) twarde zabiegi kosmetyczne na twarz ekstremalne sporty (też lubię ale przed ślubem odpowiedzialnie będzie z nich zrezygnować) imprezy, alkohol, papierosy, słodycze, kawa (czyli panieński organizujemy dużo przed ślubem 😋 ) używanie nowych, niesprawdzonych kosmetyków nie obwiniaj się, nie pospieszaj, nie obarczaj obowiązkami Co należy robić tuż przed ślubem? gorąca kąpiel/ wizyta w SPA/ masaż pić dużo wody (najlepiej z solą!) yoga (tylko jeśli wcześniej ćwiczyłyśmy) spędzić z narzeczonym miło wieczór prowadzić pamiętnik (pisanie zmniejsza stres i pozwala lepiej zrozumieć swoje emocje) medytacja (szczególnie polecam) wydeleguj wszystkim zadania, które mają wykonać podczas ślubu, odciążaj się jak tylko możesz rozchodź wcześniej swoje buty ślubne

cq9CDBX.
  • jxqjph17xj.pages.dev/47
  • jxqjph17xj.pages.dev/93
  • jxqjph17xj.pages.dev/47
  • jxqjph17xj.pages.dev/79
  • jxqjph17xj.pages.dev/27
  • jxqjph17xj.pages.dev/21
  • jxqjph17xj.pages.dev/34
  • jxqjph17xj.pages.dev/55
  • dlaczego nie należy współżyć przed ślubem